piątek, 19 grudnia 2014

Internetowe umilacze życia!

Do napisania tego postu natchnęła mnie niedawno przeze mnie odkryta stronka - Spotify.com Tak, zdaję sobie sprawę, że większość normalnych nastolatków korzystała z niej już wieki temu, ale ja nigdy nie jestem tą normalną. W każdym razie - właśnie dzięki niej powstał w mojej głowie pomysł na przedstawienie wam stron, bądź też aplikacji, bez których ...
Czytaj dalej...

poniedziałek, 1 grudnia 2014

20. "Amok" David Moody


Tytuł: "Amok"
Autor: David Moody
Cykl: Amok (tom I)
Rok polskiego wydania: 2008
Wydawnictwo: Amber
Stron: 231
Czytaj dalej...

niedziela, 16 listopada 2014

Social media tag!

Dzisiaj przychodzę z trochę luźniejszym postem, bo niestety - jak widać - na blogu nadal wieje pustkami. Czasu brak. Po prostu nie ma - i już! Niedługo pojawi się recenzja, a w międzyczasie zapraszam do zapoznania się z dzisiejszym wpisem :) A będzie to social media tag, który gdzieś tam się pałętał niedokończony w kopiach roboczych już od sierpnia. W końcu i na niego nadszedł czas ...
Czytaj dalej...

czwartek, 13 listopada 2014

19. "Chłopcy" Jakub Ćwiek

Listopad zaczął się tak bardzo pozytywnie! Zwłaszcza pod względem czytelniczym. Nie minął nawet tydzień, a ja już przeczytałam dwie książki, co mnie bardzo cieszy. Oznacza to bowiem, że być może nie będzie tu aż takich zaległości, jak miesiąc temu. Zapraszam na dzisiejszą recenzję :)



Tytuł: "Chłopcy"
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo : SQN
Rok polskiego wydania: 2012
Ilość stron: 306
Ocena: 7,5/10





Są drapieżni, odrobinę tajemniczy, zgrani jak mało kto. I dobrze wiedzą, czego chcą. Zagubieni chłopcy w niczym nie przypominają tych małych dzieci, które znamy z Disneyowskiej wersji bajki o Piotrusiu Panie. O nie, ta historia jest całkiem inna. Rządzi się własnymi prawami. Ja już je poznałam, ty - drogi Czytelniku - być może jeszcze nie, dlatego dam ci dobrą radę. Gdy ich spotkasz - schodź im z drogi. A jeśli byłoby to w mrocznym miejscu, do którego trafiłeś przypadkiem, jadąc w nocy pustą szosą - nigdy, ale to nigdy się nie zatrzymuj.

Autorzy tacy jak Jakub Ćwiek sprawiają, że odczuwam dumę z bycia Polką. Dzięki takim ludziom wierzę, że być może polski rynek czytelniczy ma jeszcze szansę na wybicie się. Dlaczego?

Otóż jestem świeżo po lekturze Chłopców i jest to jedna z lepszych książek, jakie czytałam ostatnio. Fakt, iż pochłonięta została ona przeze mnie w dwa dni - i to też tylko z braku czasu na dłuższe czytanie - mówi sam za siebie. I nawet to, że z reguły nie lubię opowiadań, jest w tym przypadku nieistotne, bo od tych niesposób się oderwać!

Lekka, z humorem, w sam raz na kilka jesiennych wieczorów. Historie dosyć niebanalne, tak jak i sam pomysł. Jak na opowiadania, to bohaterowie dość zróżnicowani. Wyraźnie zarysowani, więc łatwo można ich sobie wyobrazić, a jeśli ktoś by miał problemy to może zajrzeć do 'szkicownika' na końcu książki, w którym wszyscy zostali przedstawieni :) Już nie mogę się doczekać, aż przeczytam drugą część!

Czytaliście? Podzielacie mój entuzjazm?

Czytaj dalej...

czwartek, 6 listopada 2014

18. "Pół życia" Jodi Picoult

W podsumowaniu października zapowiadałam wam, że jak tylko skończę czytać kolejną z książek mojej ulubionej autorki, to pojawi się jej recenzja - i oto jest! :)




Czytaj dalej...

niedziela, 2 listopada 2014

Podsumowanie października!

...
Czytaj dalej...

poniedziałek, 20 października 2014

17. "Pieśń kolibra" Ana Veloso



Tytuł: "Pieśń kolibra"
Autorka: Ana Veloso
Wydawnictwo: Świat książki
Stron: 363
Rok wydania polskiego: 2014
Ocena: 6,5




Dzień dobry!

Dzisiaj mam dla recenzję jednej z książek, które nabyłam okazyjnie w Biedronce. Obawiałam się, jakiej jakości one będą, ale ta mnie na szczęście nie zawiodła. Mam nadzieję, że pozostałe utrzymają poziom albo tylko go podwyższą :)



Lua urodziła się w niewoli. Nigdy nie zaznała "powiewu" wolności. Wychowana została na niewolnicę domową, mającą za zadanie pomagać swojej pani. Odpowiadało jej takie życie. Cieszyła się przywilejami, o których kobiety pracujące w polu nie mogły nawet zamarzyć. Nie znała swoich rodziców, jej stopa nie postanęła nigdy w Afryce, kraju jej przodków.
Zupełnie inaczej sprawa miała się z Kasindą - starą niewolnicą, tęskniącą za swoim domem. W ostatnich chwilach swojego życia prosi ona Luę, by - w tajemnicy- spisała historię jej życia. Przecież każdy chce, by pozostał po nas jakiś ślad.

Opowieść ta pisana jest dwutorowo. Z jednej strony mamy opis życia Kasindy, relację z jej porwania, pierwszych chwil spędzonych w niewoli, tułaczki w poszukiwaniu odrobiny szczęścia i buntu przeciw Portugalczykom. Z drugiej jest Lua, powoli zmieniająca swoje nastawienie do życia. Pod wpływem budzących się w niej uczuć zaczyna pragnąć więcej, niż dawało jej jej dotychczasowe. Przemiana dziewczynki w kobietę.

"Pieśń kolibra" jest bardzo poruszającą historią o pragnieniu czegoś, co dla nas jest teraz naturalne. O pogoni za wolnością, za godnością, za prawem do życia. Przedstawia w sposób obrazowy warunki panujące w kolonizowanej Ameryce Południowej, dyskryminację rasową, a także nieczułość ludzką na krzywdy innych.
Jeśli lubicie książki, których akcja dzieje się w XVIII wieku, to ta na pewno was zainteresuje. Serdecznie polecam, bo warto :)
Czytaj dalej...

poniedziałek, 13 października 2014

"Wer bin ich?" - czyli poznajcie mnie trochę bliżej!

Dzień dobry! Czy może.. Dobry wieczór?

Zapraszam was dzisiaj serdecznie na pierwszy z serii wpisów, mających na celu przybliżenie wam trochę mojej osoby :) Będą one trochę luźniejsze, a nawet ośmielę się stwierdzić, że w ogóle niepowiązane z tematyką bloga.

O czym powiem wam dzisiaj? Mała podpowiedź!


Wiecie już? Tak, dziś opowiem o moim stosunku do jesieni

Wyjrzyjmy za okno. Drzewa są już "gołe". Zamiast trawników nasze oczy cieszą piękne, kolorowe dywany z liści. Coraz wcześniej robi się ciemno. Chmury zakrywają niebo, a z nich spadają wielkie krople deszczu, tworzące na szybach okien piękne mozaiki. Jesień na pewno ma swój urok. Potrafię zrozumieć ludzi, którzy ją uwielbiają. Tak, umiem... Ale ja do nich nie należę ;)

Dla mnie jest to, niestety, najgorszy czas w roku. Ciężko się wstaje, bo ciemno i zimno. Zaczynają szaleć pierwsze choroby wirusowe. Oj tak, grypę w szkole sprezentują Ci za darmo. A jak już o nauce mowa, to i do tego trudniej mi się teraz zabrać, bo jesienna słota sprawia, że chciałabym zapaść w sen zimowy. Jak żyć?

Trzeba znaleźć plusy! 
Gdzie ich szukać? 
To proste. Wszędzie.

Jakie są moje motywatory na chłodne wieczory?

1. Przypominam sobie, że to dobry czas na schowanie się w kocu z książką i kakaem. Nie lubisz świata w którym się znajdujesz? Nic straconego. Po prostu przenieś się w inny ;)

2. Jestem serialoholiczką. Ty też? Świetnie, więc już wiesz, co to oznacza! Jesień to czas wielu, wielu, wielu, ale to naprawdę wielu premier! Nie masz co robić? Leć po popcorn i urządź sobie weekendowy maraton! U mnie to zawsze działa. Tylko ostrzegam - raz w to wsiąkniesz i już się nie uwolnisz ;)

3. Masz swój ulubiony wełniany sweter, który jest z Tobą już od wielu wielu lat? Jesień to najlepsza pora, by wyciągnąć go z czeluści Twojej szafy i dumnie prezentować go rodzinie i znajomym.

4. Preferujesz zajęcia na świeżym powietrzu? Czapka w dłoń i do parku! Cała moja 20minutowa droga do szkoły prowadzi przez park i uwierzcie - mimo że nie lubię ani jesieni, ani zimy - jest tam naprawdę bajecznie. Można się zakochać w tym klimacie. Typ samotnika? Wybierz się na spacer z muzyką. Typ społeczny? Weź przyjaciółkę, kolegę, siostrę, brata (towarzysz dowolny ;) ) i zróbcie sobie jesienną sesję! Zdjęcia być może nie wyjdą, ale śmiechu będzie co niemiara!

5. Na koniec to, co dla nas - blogerów - najważniejsze. Więcej czasu na pisanie! Zapalcie zapachowe świece, zróbcie sobie pyszną herbatę i piszcie, piszcie, piszcie.. A ja będę Wam za to wdzięczna, bo mam czym się zająć, jeśli nie czytaniem waszych notek? :D

To są moje propozycje na umilenie sobie jesiennych dni, z których ja sama również chętnie korzystam. A Wy? Co robicie jesienią? Dajcie mi znać. Z chęcią się dowiem, jaki jest Wasz stosunek do tej pory roku :) 


+ Jeśli znajdę tu innych serialoholików to dajcie na siebie jakieś namiary! Tumblr? Twitter? Email? Cokolwiek? Może w końcu będe miała z kim podyskutować o tym, co oglądam :)

Czytaj dalej...

środa, 8 października 2014

16. "Cień nocy" Andrea Cremer

Ten tydzień jeszcze do najgorszych szkolnych nie należy, więc łapcie kolejną recenzję! A od przyszłego podejrzewam, że znajdziecie u mnie w końcu kolejny wpis z cyklu 'Książka a film' oraz być może coś z serii postów o mnie, którą mam nadzieję zacząć, o ile znajdę na to czas :)



Tytuł: "Cień nocy"
Autorka : Andrea Cremer
Cykl : Cień nocy (tom 1)
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania polskiego: 2011
Stron: 415
Ocena: 4/10




"Cień nocy"... Szczerze powiedziawszy, bardzo ciężko przychodzi mi umieszczenie tej książki na skali 1-10. Naprawdę się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że jej średnia ocen na LC wynosi aż 7,39, czyli... Więcej niż posiada np. "Miasteczko Salem" ! , do którego - według mnie - nawet nie ma co porównywać "Cienia nocy". Skąd tak wysokie noty tej powieści? Nie wiem. Zaczęłam się zastanawiać, czy czytałam tę samą historię, co wszyscy inni. Jak to wyglądało z mojego punktu widzenia?


Akcja tej powieści rozgrywa się w małym miasteczku na zboczu góry,a jej głównym motywem są wilkołaki. Sami siebie nazywają oni jednak Strażnikami. Wataha zamieszkująca zbocza tego wzgórza jest podzielona na dwa klany - Karę Nocy i Cień Nocy. Każdy z nich ma za zadanie ochraniać inną jego część. Przepraszam, poprawię się - takie zadanie miały one do tej pory. Miały, bo, według planu, podczas święta Samhain alfa Kary Nocy i Cienia Nocy zwiążą się ze sobą, tworząc nowy, młody klan.
Komplikacje pojawiają się, gdy do miasteczka przybywa pozornie zwykły chłopak - Shay, a Calla zaczyna gubić się w swoich uczuciach. Stoi na rozdrożu i musi podjąć decyzję, czy ma podążać za własnym sercem, czy też działać dla dobra watahy.

Mimo iż opis nie brzmi może aż tak zachęcająco, to uwierzcie mi - na słowo lub, jeśli wolicie, przekonajcie się sami - fabuła jest naprawdę dobra. Uważam, że stanowi ona najlepszą część tej opowieści, nie mam się zbytnio do czego "przyczepić". Chyba nie muszę mówić, iż jest ona przeznaczona raczej dla młodszych czytelników, co nie znaczy, że nie spodoba się także starszym, jeżeli akurat lubicie takie tematy :)

A teraz proszę, zadanie dla Was. Kto się kiedykolwiek zawiódł na książce z genialną fabułą - rączka do góry!

Niestety, dobra historia to nie wszystko. Trzeba ją także umiejętnie "udekorować" słowami, a z tym już w "Cieniu nocy" nie było tak dobrze. Styl pisarki... Po prostu mnie denerwował. Był bardzo prosty, potoczny. Co prawda - na całe szczęście - nie znajdziemy tam młodzieżowego slangu, ani wyrażeń, które aż kłują w oczy, ale mimo tego... Coś mi nie pasowało. Nie umiem wam powiedzieć, co to dokładnie było. Miałam wrażenie, że autorka podsłuchała rozmowę dwójki osób i bez żadnej przeróbki przelała ją na papier, a ja oczekuję po powieściach troszkę ładniej brzmiących zdań, lepszej składni i tak dalej... Czytając, chcę czuć, że czytam. W tym przypadku, niestety, mocno się zawiodłam.

Kolejnym minusem jest fakt, iż cała fabuła - chociaż dobra -  rozgrywała się zbyt szybko. Było to bardzo naciągane, jakby Cremer spieszyła się z dokończeniem tej powieści. "Byle by było". Tworzyło to kolejną wadę, czyli bardzo naiwnych, denerwujących bohaterów.
Kiedy czytałam o tym, że Calla czuje się zobowiązana do poślubienia alfy drugiego klanu, a dwie strony dalej całowała się z innym chłopakiem, to krew mnie po prostu zalewała. Odniosłam przez to wrażenie, iż cała książka kręciła się wokół rozterek miłosnych głównej bohaterki, a z pewnością nie o to chodziło. Sam pomysł był dobry, ale można go było zrealizować o wiele bardziej umiejętnie.

Podsumowując - była to naprawdę trudna w ocenie pozycja, bo wiem, że gdyby nie strona techniczna, to byłabym właśnie po lekturze genialnej powieści. Niestety, nie mogę nawet powiedzieć, że należy ona do tych przeciętnych. Ot, dobra dla roluźnienia po cięższej tematyce.

Druga część tej serii zagości u mnie na półce głównie ze względu na intrygujące zakończenie "Cienia..". Napawa mnie ono nadzieją, że cykl będzie się coraz to polepszał, a nie na odwrót. No a poza tym... Okładka jest piękna i ślicznie wygląda na mojej półce! ;)

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
1. Czytamy opasłe tomiska


Czytaj dalej...

niedziela, 5 października 2014

15. "Miasteczko Salem" Stephen King

Październik ruszył pełną parą. Narazie jestem zadowolona z moich postępów czytelniczych, ale to był weekend - zobaczymy, jak to się potoczy w tygodniu. A co słychać u was? :)

A pierwsza recenzja tego miesiąca to *pampararam* :

Tytuł: "Miasteczko Salem"
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania polskiego: 2008
Stron: 524
Ocena: 8,5/10






Mała mieścina. Tragedia sprzed lat. Pisarz, powracający do miasta, aby ją opisać. To tak w skrócie. Ah, zapomniałabym. Ben Mears - czyli wyżej wspomniany autorzyna - nie jest jedynym nowym mieszkańcem miasteczka. W tym samym czasie do Salem przybyło coś jeszcze. Coś... Złowrogiego. Rządnego krwi. Pragnącego władzy. I nie spocznie, póki tego nie dostanie.

Stephen King niekwestionowanym mistrzem powieści grozy jest -  wszyscy o tym wiedzą. A "Miasteczko Salem" - najlepszym tego przykładem.

Sięgając po tę powieść spodziewałam się czegoś całkiem innego. Salem - z czym wam się to kojarzy? Tak, mi też. Oto i niespodzianka! - to nie jest tytuł nawiązujący do historii czarownic z Salem. Czy było to rozczarowaniem? Absolutnie nie.

Ale zaraz, zaraz... Skoro nie o wiedźmach, to.. No właśnie, o czym? Tego już wam nie zdradzę.  Jeśli sięgniecie po tę pozycję, to dowiecie się tego dosyć szybko. Kamil ( Kamil czyta książki) stwierdził, że nawet zbyt szybko. Niestety, tu muszę przyznać mu rację. Ledwo zaczęło się robić ciekawie, a już cała mgła tajemnicy otaczająca Salem została rozwiana. Byłby to może pewien problem u przeciętnego autora, ale King na szczęście - w opinii wielu fanów horrorów - do takich nie należy, więc wyszedł z sytuacji obronną ręką.

Czego możecie się spodziewać po tej powieści? Na pewno stale utrzymującego się, złowrogiego klimatu. Nie brakuje tu także zaskakujących zwrotów akcji. Dosyć znany motyw został przedstawiony w sposób - w miarę możliwości - oryginalny. King nie boi się ryzykować i gra va bank - wszystko albo nic. I, mimo że w pewnych momentach miałam ochotę nim potrząsnąć i krzyczeć, że tak przecież być nie może, ja się nie zgadzam, a w ogóle to co to za durny pomysł, żeby pokierować akcją w ten a nie inny sposób ;) , to całej powieści wyszło to zdecydowanie na dobre.

Jest to - jak do tej pory - najlepsza książka autorstwa tego Pana, z jaką miałam styczność. Chociaż przyznajny też, iż wybitną znawczynią Jego twórczości nie jestem ;) Fenomen tej historii? Czytając ją, nie czułam się przerażona, ale mimo tego - wizja zgaszenia światła wywoływała we mnie silne poczucie dyskomfortu.

Pozycja obowiązkowa dla Czytelników lubujących się w tego typu powieściach :)

Recenzja bierze udział w wyzwaniu:
1. Czytamy opasłe tomiska

Czytaj dalej...

piątek, 3 października 2014

Złap okazję!

Kochani, jakby ktoś jeszcze nie słyszał - w Biedronce wielka okazja dla czytelników! Można się załapać na trzy książki w cenie  26zł. To niecałe 9zł za sztukę! Żal nie skorzystać. Myślę, że wybór - jak na sklep sieciowy, nienastawiony na sprzedaż akurat książek - jest naprawdę duży, więc, jeśli macie możliwość to lećcie sprawdzić, czy znajdziecie ...
Czytaj dalej...

środa, 1 października 2014

Podsumowanie września

Nie mam siły kompletnie na nic. Za dużo nauki. O wiele za dużo. Planowałam spędzić kolejne 4 godziny z matematyką i historią, ewentualnie jeszcze fizyką, ale po ponad godzinnym układaniu dialogu na niemiecki stwierdziłam, że... Pozwalam sobie na leniwy wieczór! Pewnie jutro będę tego żałować, ale halo,  pamiętajmy - jesteśmy tylko ludźmi- ...
Czytaj dalej...

sobota, 27 września 2014

14. "Kwiaty na poddaszu" Virginia C. Andrews

Przychodzę do was w ten piękny weekend z prawdopodobnie ostatnią książkową recenzją we wrześniu :( Tak dużo lektur, tak mało czasu...

Tytuł: "Kwiaty na poddaszu"
Autorka: Virgnia C. Andrews
Wydawnictwo: Świat książki
Rok polskiego wydania: 2012
Stron: 380
Ocena: 8/10







Jest to pozycja bardzo rozchwytywana w mojej bibliotece. Długo się naczekałam w kolejce, żeby w końcu ją zdobyć. Ale miałam! Przeczytałam! Oceniłam.

Wydanie jakie możecie zobaczyć powyżej jest tak właściwie wznowieniem tej książki. Podobno jest ona bestsellerem od wielu lat. Porusza tak kontrowersyjne tematy, iż została zakazana w kilku stanach USA. Gdy zaczynałam ją czytać, nie wiedziałam o czym opowiada. Nie pokusiłam się nawet o zapoznanie się z opisem z tyłu okładki. Wiele razy słyszałam, że jest świetna, więc podeszłam do tej pozycji z pewnością i nawet nie czułam potrzeby wcześniejszego zapoznawania się z fabułą, bo i po co? Wiadomo jednak, że i tytuł, i okładka sugerują naszej podświadomości o czym, być może, opowiada lektura. Czy spodziewałam się takiego obrotu spraw patrząc na oprawę tej książki? Zdecydowanie nie.

Cathy, Chris, Cory i Carrie byli normalnym rodzeństwem. Szczęśliwa czwórka dzieci, która dni spędzała z mamą w oczekiwaniu na powrót ojca, jeżdżącego po kraju w sprawach biznesowych. Niestety, los tak chciał, iż pewnego razu nie wrócił już do domu. Nieszczęśliwy wypadek, ot co. Wtedy właśnie zaczęły się problemy. Okazało się, że rozbitej rodziny nie stać na utrzymanie domu. Musieli się wyprowadzić. Kierunek? Posiadłość dziadków. Niemałe zaskoczenie spotkało ich, gdy już tam dotarli. Okazało się bowiem, iż matka dawno została wydziedziczona, a chcąc z powrotem wkupić się w łaski swojego ojca ukrywa przed nim istnienie jej pociech. Rodzeństwo zostaje zamknięte na poddaszu i tam czeka, aż wszystko się ułoży i będą mogli wrócić do swojego normalnego życia. Podobno to potrwa tylko kilka dni..

Opinie co do "Kwiatów na poddaszu" są podzielone. Dwie grupy ich czytelników to Ci, którzy tę książkę pokochali i Ci, którzy ją znienawidzili. Nie spotkałam się chyba z kimś, kto miałby wypośrodkowane zdanie na jej temat. 

Ja należę mimo wszystko do tej pierwszej grupy. Ciężko mi jednak stwierdzić, iż "pokochałam" tę pozycję. Bardziej jestem nią zafascynowana, zaskoczona, zaintrygowana... Podczas jej lektury obudziły się we mnie uczucia i wrażenia, których nigdy jeszcze nie czułam podczas czytania żadnego tytułu. Nie wiem czym było to spowodowane, jeśli mam być szczera. Wydaje mi się, że to atmosfera tej książki, ktora cały czas utrzymuje się na takim samym, przygnębiającym poziomie wprawiła mnie w taki nastrój. Niewątpliwie porusza ona  także ciężkie tematy , o których nie rozmyślamy na codzień. A przecież one istnieją. Prawda, raczej nie w takiej formie, jak tu przedstawiono (chociaż kto wie?), ale istnieją. Tematy tabu, o których nie rozmawiamy, ani nawet nie myślimy. A mimo wszystko, one są - tu, obok nas - i czekają, aż ktoś w końcu zauważy ich istnienie, głośno je skomentuje. W "Kwiatach na poddaszu" są one ukazane bardzo wyraźnie. I w końcowym rezultacie przychodzi mi na ten temat do głowy jedno pytanie - kim my jesteśmy, aby osądzać, co jest słuszne, a co nie?

Książka bierze udział w wyzwaniu:



Czytaj dalej...

poniedziałek, 22 września 2014

13. "Saga Sigrun" Elżbieta Cherezińska

Tytuł: Saga Sigrun
Autor: Elżbieta Cherezińska
Cykl : Północna Droga (tom I)
Data wydania  :  2009
Liczba stron: 404
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ocena: 7/10






Po kolejnej długiej przerwie wracam do was z następną recenzją! Nie wiem jak to się stało, że we wrześniu dodałam tylko trzy posty. Nie, właściwie wiem - nowa szkoła, nowi nauczyciele, trzy razy tyle nauki. Tadam, magiczny przepis na przestój na blogu! Dobra wiadomość jest taka, że w tym miesiącu planuję jeszcze jeden wpis z cyklu "Książka a ekranizacja" i prawdopodobnie jedną recenzję serialu, o ile zdążę go dokończyć. Również jeszcze dzisiaj zabieram się za kolejną książkę i mam nadzieję, że tym razem nie będę jej męczyć przez prawie dwa tygodnie ;) A teraz już nie przedużając:

Jestem świeżo po "Sadze Sigrun". Skończyłam ją czytać dosłownie kilka minut temu. Jak wrażenia?

Oczywiście bardzo pozytywne! Po "Trzech młodych pieśniach" nie spodziewałam się niczego innego ;) Rozpoczęłam ten cykl od tyłu, a teraz postanowiłam, że trzeba to w końcu zrobić jak należy! Pierwsza część jest już za mną i choć muszę przyznać, ze podobała mi się troszkę mniej, niż czwarta, to mimo wszystko była cudowna!

Elżbieta Cherezińska po raz kolejny (teoretycznie to pierwszy) zabrała mnie do zimnego, brutalnego świata Wikingów. Nie lubię historii. Nie ukrywałam tego nigdy i nigdy nie będę - nie lubię i już. Jednak mimo tego, Norwegia, jaka została przedstawiona w tej serii porywa mnie i przekonuje do siebie zupełnie. Opisy malowniczych fiordów, osad, gór, strumieni, łąk.. Biała zima i mieniące się kolorami lato. To wszystko znajdziemy w "Sadze Sigrun".

"Saga Sigrun" jest to ta sama historia, którą poznałam już w kolejnej części cyklu. Znałam jej zakończenie. A jednak nie zepsuło mi to wrażeń z lektury zupełnie, a wręcz dało satysfakcję. Miło było poznać wszystkie te wydarzenia z innego punktu widzenia. Uważam, że napisać tę samą opowieść na kilka sposobów, tak, żeby nie nudziła, samo w sobie jest sztuką!

Jeśli czegoś zabrakło mi w tej powieści, to może trochę tej twardości, którą poznałam w "Trzech młodych pieśniach". Męskiego spojrzenia na świat. Jego brak nie oznacza jednak wlokącej się akcji, co to, to nie ;) Cherezińska udowadnia jedynie, że w czasach wiecznych wojen znalazł się również czas na uczucia. Na miłość. Strach. Zazdrość. Pokazuje, że kobiety mimo upływu lat i stuleci tak naprawdę wciąż pozostają takie same.

Autorka nie zawiodła mnie także zakończeniem. Było ono może mniej wstrząsające, niż w "Trzech...", ale za to bardzo uczuciowe i jeśli ktoś potrafi wczuć się w emocje targające bohaterami, to myśle, że nie będzie zawiedziony, a wręcz przytłoczony ich ilością. Ma się rozumieć,  w tym pozytywnym sensie.

Oczywiście jako plus muszę obowiązkowo zanotować również genialne wplecienie w fabułę mitologii. Ciekawie, wzruszająco, a i przy okazji czegoś się nauczyłam :) Nic, tylko polecać. Takie jest moje subiektywne zdanie. A ktoś z was czytał? Jak wspominacie?

Książka bierze udział w wyzwaniu:
1. Czytamy grube tomiska
Czytaj dalej...

sobota, 13 września 2014

Liebster Blog Award

Dzisiaj weekendowo, więc stwierdziłam, że przyjdę do was z nieco luźniejszym wpisem :) Mianowicie, jak już się pewnie zdążyliście domyślić po tytule, zostałam nominowana do zabawy "Liebster Blog Award".  Gdyby jeszcze ktoś nie wiedział o co chodzi, to po krótce wyjaśniam zasady:)  Jest to nagroda, od osoby, przez którą zostaliśmy ...
Czytaj dalej...

środa, 10 września 2014

12. "Pamiętam Cię" Yrsa Sigurdardóttir

Wracam do Was po dość długiej nieobecności, bo już prawie tydzień minął, odkąd ostatnio pojawiła się tu recenzja. Nie aż tak długo, ale i tak stanowczo zbyt dawno temu, zaglądałam na wasze blogi, za co też bardzo Was przepraszam i już lecę nadrabiać zaległości :) Niestety, zdaje mi się, że miesiące szkolne tak właśnie będą wyglądać, bo jak wiadomo - aż do wakacji - nauki coraz więcej, a czasu coraz mniej. Ktoś jeszcze ma problem z typu "dużo chęci, mało czasu"? Mam nadzieję, że nie jestem jedyna! 

A teraz już nie przedłużając - mam dla was dzisiaj recenzję horroru/kryminału skandynawskiej autorki, a jest to :


Tytuł: "Pamiętam cię"
Autorka: Yrsa Sigurdardóttir
Wydawnictwo: Muza
Data polskiego wydania: 2013
Liczba stron: 320
Ocena: 8/10






Jak widać, jest to, według mojej opinii, książka naprawdę bardzo dobra. Za możliwość jej przeczytania dziekuję mojej bliskiej znajomej. Pozycja ta miała do mnie dotrzeć pod koniec czerwca, otrzymałam ją w ostatni weekend sierpnia, ale tego typu fakty pomińmy (kto z nas tego nie zna?).  W każdym razie, po zakończeniu lektury szybciutko napisałam do wyżej wspomnianej koleżanki i okazało się, iż nasze opinie o niej w większości się pokrywają. A jakie one tak właściwie są?

"Pamiętam cię" to książka dopracowana w każdym calu. Przynajmniej mi się tak wydaje. Jeżeli mieliście okazję przeczytać lub macie taki zamiar i rzuciło wam się w oczy jakieś rażące niedopowiedzenie, nierozwinięty wątek, źle skierowana akcja, to dajcie znać, z chęcią poznam wasze zdanie! :) Dlaczego moje jest takie a nie inne?

"Pamiętam cię" są to dwie równoległe historie.

 Pierwsza opowiada o Katrin, Lif i Gardarze, którzy wyruszyli na od dawna wyludnioną wyspę w celu wyremontowania jednego z domów, znajdujących się na niej i użycia go, jako pensjonatu dla podróżnych, którzy znajdując się w tych okolicach nie mają się gdzie zatrzymać. Ta idea narodziła się w głowach Gardara i jego bliskiego przyjaciela, a zarazem męża Lif - Einara. Niestety, zanim zdążyli zrealizować swój plan, Einar niespodziewanie pożegnał się z tym światem. Mimo tego, wyżej wspomniana trójka wyrusza na wyspę. Nie była to najfortunniejsza decyzja. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy i nie ma od nich ucieczki.

Druga mówi nam o psychiatrze, Freyrze. Zostaje on wezwany do włamania do jednego z przedszkoli w celu przedstawienia profilu psychologicznego sprawcy, opartego na wyrządzonych szkodach. Sprawa nie jest jednak tak błaha, jak się z początku wydaje. Okazuje się, iż ma ona bezpośredni związek zarówno z życiem samego psychiatry, jak i z innym śledztwem sprzed lat. 

Te dwie opowieści stopniowo łączą się w jedną, piękną, spójną całość. Osobiście nie znalazłam pytania, które pozostałoby bez odpowiedzi. Dopracowane są najmniejsze szczegóły i chyba właśnie to mnie najbardziej w tej książce urzekło. Jej złożoność. Jej budowa. Tę pozycję mogłabym porównać do puzzli. W pierwszej chwili, gdy wysypujemy je na stół nie możemy zobaczyć nic ciekawego. Dopiero później, po ułożeniu połowy, wyłania się ogólny zarys, a gdy już skończymy naszą układankę, widnieje przed nami prawdziwe dzieło sztuki. Tak samo jest z tym tytułem.

Wbrew pozorom, mimo iż jest to horror, nie jest to książka płytka. Porusza ona różne ważne tematy związane z naszym życiem, od zdrad przez strach i nienawiść po miłość rodzicielską. Oczywiście nie są one na głównym planie, ale jednak - nie jest to pozycja skupiająca się tylko i wyłącznie na elementach, mających na celu przerażenie czytelnika.

Przez cały czas jej czytania utrzymuje się ciężka atmosfera, co w tego typu tytułach jest akurat wielkim plusem. "Pamiętam cię" naprawdę trzyma w napięciu i jeżeli jesteście osobami strachliwymi, to lepiej nie czytajcie jej w nocy.

Nie chcę tutaj za bardzo słodzić, ale słowo daję, że minusów jako takich się w tej książce nie doszukałam. Pierwszy horror książkowy od dawna, przy którym tak się bałam, dlatego wszystkim fanom tego gatunku serdecznie polecam :)

Książka bierze udział w wyzwaniu:
1. Czytamy krymiały (klik)



Czytaj dalej...

czwartek, 4 września 2014

11. "Pod kopułą" Stephen King

Garść statystyk:

Ilość stron: 923
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydanie polskie: 2010
Ocena: 6/10






Czytaj dalej...

niedziela, 31 sierpnia 2014

Podsumowanie sierpnia

Witam wszystkich serdecznie :) Dzisiaj przychodzę do was z podsumowaniem sierpnia. Tak, dziś ostatni dzień tego miesiąca, a co za tym idzie - ostatni dzień wakacji. Dlaczego? :( Za szybko to zleciało. Wam też? Ale zanim powitamy wrzesień na dobre, powiedzmy kilka słów o sierpniu. Co się u mnie działo w tym czasie? Założyłam tego bloga! Już ...
Czytaj dalej...

piątek, 29 sierpnia 2014

Sierpniowe zdobycze Zaczytanej

Dobry wieczór wszystkim! Sierpień nieubłaganie dobiega końca, niestety. Z tego powodu stwierdziłam, że już czas, żeby podzielić się z wami moimi zdobyczami tego miesiąca.  Zdjęcia są okropne, wiem i bardzo was przepraszam, ale: Geniuszem aparatu nie jestem Mój sprzęt pozostawia wiele do życzenia Jakąś godzinę temu zrobiło się zwarcie ...
Czytaj dalej...

środa, 27 sierpnia 2014

10. "Z innej bajki" Jodi Picoult


Garść statystyk:

Ilość stron: 308
Autor: Jodi Picoult, Samantha van Leer
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania w Polsce: 2013
Ocena: 7/10
Czytaj dalej...

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

9. " Najlepsze opowiadania. Tom 1" H.P. Lovecraft

                                       Garść statystyk:

Ilość stron: 393
Autor:  H.P. Lovecraft
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania w Polsce: 2008
Czytaj dalej...

sobota, 23 sierpnia 2014

8. "Złodziejka książek" Markus Zusak




Garść statystyk:
autor: Markus Zusak
ilość stron: 495
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania w Polsce: 2008
ocena 10/10

Czytaj dalej...

czwartek, 21 sierpnia 2014

7. "Upadki" Anne Provoost

                                                                                                                                       
                                                                                                                           
          Ilość stron: 225
                                                                                                                                Autor: Anne Provoost
Wydawnictwo: EZOP
Rok wydania w Polsce: 2006
Ocena: 6,5/10

Czytaj dalej...

wtorek, 19 sierpnia 2014

My first book tag!

Dzień dobry wszystkim! :) Dzisiaj wyjątkowo nierecenzyjnie, bo zamiast tego postanowiłam zrobić "My first book tag". Otagowana zostałam przez Nefmi z bloga http://readwithnefmi.blogspot.com/ Bardzo dziękuję! :) No to zaczynamy! 1. Pierwsza lektura. Pierwszą lekturą, jaką pamiętam była chyba któraś z części "Koziołka Matołka" w drugiej ...
Czytaj dalej...

niedziela, 17 sierpnia 2014

6. "Grona gniewu" John Steinbeck




Garść statystyk:
Ilość stron: 670
Autor: John Steinbeck
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania w Polsce: 2012
Ocena: 7,5/10

Ta pozycja wpadła w moje łapki zupełnie przypadkiem. Stephen King wspomniał o niej w "Panu Mercedesie" (klik), a ja - jak to ja - biorąc pod uwagę, że jestem bardzo ciekawską osóbką, szybciutko sprawdziłam, czy ta książka jest dostępna w mojej bibliotece i, nie czytając nawet opisu, zamówiłam ją. Na drugi dzień leżała już u mnie na półce i czekała na swoją kolej.
Jest to jedna z książek z listy 100 tytułów BBC (tutaj).

Czytaj dalej...
Wiecznie Zaczytana © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka