27. "Wilk" i "Wilczyca" Katarzyna Berenika Miszczuk

Mamy piękny, słoneczny i jakże gorący pierwszy tydzień sierpnia, a mnie taka pogoda skłania do czytania raczej lżejszych książek. Właśnie dlatego dzisiaj postanowiłam postawić na coś, co czytało mi się szybko, a po kilkudziesięciu stronach również łatwo i przyjemnie. Czemu dopiero wtedy i o jakiej powieści w ogóle mowa?
Otóż recenzja zbiorowa na dziś:



Tytuł: "Wilk"
Autorka: Katarzyna Berenika Miszczuk
Seria: "Wilk" (tom I)
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2013 (II wydanie)
Liczba stron: 301
Ocena: 5





Tytuł: "Wilczyca"
Autorka: Katarzyna Berenika Miszczuk
Seria: "Wilk" (tom II)
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2013 (II wydanie)
Liczba stron: 396
Ocena: 6+






Ogólna ocena serii: 5+

Tak się złożyło, że na blogu pojawiły się dwie recenzje powieści Pani Miszczuk pod rząd. Obiecuję, teraz już będzie od nich przerwa, bo najzwyczajniej nie mam już żadnych książek tej autorki na półce :)


Nie mam zamiaru tutaj niczego ubarwiać - w porównaniu do "Drugiej szansy" seria "Wilk" wypada po prostu słabo. Natomiast tym, o czym trzeba pamiętać, jest fakt, iż Miszczuk napisała te powieści mając zaledwie 15 lat! Ode mnie wielki ukłon w stronę autorki, bo znam naprawdę niewiele osób, które debiutowały w tak młodym wieku wcale nie najgorszą serią.

Muszę przyznać, że sięgając po ten cykl miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam ciekawa tego debiutu, bo jak wiecie - lub też nie - nie jestem wielką fanką polskich autorów. Nie mówię im stanowczego "nie", ale najzwyczajniej wiele razy się zawiodłam  i grono naszych rodzimych pisarzy, z których dorobku przeczytałam więcej niż jedną pozycję jest dosyć małe. Katarzyna Berenika Miszczuk jest jedną z tych nielicznych, dlatego czułam się wręcz zobligowana do odkrycia początków Jej twórczości. Z drugiej strony miałam sporo obaw, dotyczących zarówno treści i tematyki tych książek, jak i stylu, w jakim zostały napisane. Czy się one sprawdziły? Niestety, po części tak.

Już na wstępie zniechęciła mnie lekko "wpadka" wydawnictwa, o ile mogę tak to nazwać. Otóż z tyłu okładki, na samym początku opisu powieści, niczym czerwona dioda przyciąga nasz wzrok napis "Sprawdź, co wydarzyło się przed Zmierzchem!". Niestety, dla mnie było to "światło" migające na alarm i mówiące - uciekaj, gdzie pieprz rośnie. Po części rozumiem taki zabieg - po wielkim sukcesie wcześniej wspomnianej serii chcieli w ten sposób wypromować "Wilka", natomiast według mnie sami strzelili sobie w kolano, gdyż jest bardzo duża grupa osób, które "Zmierzchu" kompletnie nie tolerują i przy takiej zapowiedzi zwyczajnie po książki Miszczuk nie sięgną.

Kolejna rzecz, która kłuła mnie w oczy już od pierwszych stron to styl pisania. Bardzo, ale to bardzo prosty. Do tego dużo mowy potocznej, sporo powtórzeń - jednym słowem, tragedia. Niby się tego spodziewałam i teoretycznie byłam na to przygotowana, biorąc pod uwagę, że książki zostały napisane przez nastolatkę, ale jednak przeszkadzało to w czytaniu. Do tego całostronicowe opisy naprawdę mało znaczących faktów -zupełnie zbędne i niepotrzebnie rozwlekające fabułę, która w pierwszej części i tak zaczęła się rozkręcać dosyć późno. 

Wiele osób zarzuca tej serii, że to wciąż powtarzające się schematy i brak innowacyjności, natomiast z tym nie mogę się zgodzić. Tzn. w teorii faktycznie tak jest, natomiast trzeba pamiętać, że została ona napisana w roku 2004 i jak na tamtejszy rynek książki, to myślę, iż była to tematyka względnie nowa, a przynajmniej nie tak popularna.

Mimo tych minusów muszę przyznać, że po jakimś czasie nawet kulawy styl przestał mi już aż tak przeszkadzać. Gdy w końcu fabuła "Wilka" się rozwinęła, książka zrobiła się naprawdę ciekawa i tak mnie wciągnęła, że obie powieści przeczytałam za jednym zamachem! Nie było to może arcydzieło, ale do odpoczynku przy kawie nadawało się idealnie.

Nie rozumiem porównań do "Zmierzchu", naprawdę. Może to ja jestem dziwna i nie potrafię łączyć faktów, natomiast według mnie Miszczuk miała świetny pomysł na serię. Tak oklepany wątek wilkołactwa przedstawiła w sposób całkiem nowy i naprawdę intrygujący, niezwiązany w żaden sposób z mitem przemiany poprzez ugryzienie.

I przyszedł czas na chyba największy atut, czyli zakończenie! Bardzo mnie ono zaskoczyło, było kompletnie niespodziewane i po przeczytaniu go przez dobre pięć minut siedziałam "z otwartą buzią", nie wierząc, że Miszczuk znowu potrafiła mnie zadziwić. Przykro mi, iż nie pojawiła się kolejna część. Gdzieś słyszałam, że autorka ma chęci ją napisać, ale wydawnictwo już niekoniecznie chce ją opublikować, a szkoda.

Krótko podsumowując - seria przeciętna, ale dobra na tak zwany "odskocznik" od tych cięższych pozycji.

Książki przeczytane w ramach wyzwania "Kocioł wiedźmy".

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli już tu jesteś to proszę, zostaw komentarz :)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania!

Wiecznie Zaczytana © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka