Polska na celowniku!

Polska na celowniku! Ale czyim? Czyżbyśmy mieli się spodziewać wojny w najbliższym czasie? Idziemy do odstrzału? Strach się bać?



Oczywiście, że nie! Jak już się pewnie domyśliliście - mam na myśli tegoroczne nominacje do Oskarów, wśród których znalazła się również nasza polska "Ida". Miałam przyjemność wybrać się na ten seans szkolnie i przekonać się, jak to naprawdę jest z tym wychwalanym od kilku tygodni filmem Pawła Pawlikowskiego.



W jego wysoką wartość dla osób dojrzałych, znających historię z życia własnych rodziców czy dziadków nie śmiałam wątpić. Ale jak to jest z nami, młodym pokoleniem, które jedyną styczność z tematem powojennej Polski ma na lekcji historii? Bo przecież mało który nastolatek miał szansę usłyszeć co nieco od starszego pokolenia, które naprawdę przeżyło te czasy. Dla nas to fikcja. Uczymy się o tym - niektórzy z chęci, inni z przymusu - ale tak naprawdę kto z nas potrafi sobie wyobrazić siebie w sytuacjach, które miały wtedy miejsce? Nieliczni.





Polska, lata 60. XX wieku. Młoda sierota Anna, wychowywana była w klasztorze. Zgodnie z życzeniem matki przełożonej Anna przed złożeniem ślubów zakonnych musi odwiedzić jedyną swoją krewną, siostrę matki – Wandę Gruz. Kobieta, stalinowska prokurator i sędzia, najpierw niechętnie poznaje siostrzenicę. Zabiera ją jednak z dworca, i wyjaśnia dziewczynie, iż ta jest Żydówką o imieniu Ida. Obie kobiety udają się w podróż w rodzinne strony dziewczyny, aby dowiedzieć się o losach ich rodziny.*


Jak mogę podsumować moje wrażenia po wyjściu z sali kinowej? Kolokwialnie mówiąc: reżyser odwalił kawał dobrej roboty. 

Na początku fakt, że film jest utrzymany w kolorystyce czarno-białej był trochę rozczarowujący dla większości z nas. Jednak po seansie mogę stwierdzić, że zabieg ten był potrzebny. Pozwalał widzowi skupić się na tematyce dzieła, która była naprawdę bardzo ciężka. W tym samym celu kamera była "nieruchoma". Co mam na myśli? Otóż nieraz zdarzały się sytuacje, w których 4/5 kadru zajmował jakiś budynek, a na samym dole widać było tylko twarze aktorów. Na pewno pomagało to zwrócić uwagę na ich kwestie, a nie na np. wygląd. 

Akcja toczyła się bardzo powoli, miejscami wręcz ciągnęła się. Być może wynika to z tego, iż widz musiał się skonfrontować z dużą liczbą niedopowiedzeń, "niedokończonych" dialogów, bądź też kontaktu niewerbalnego pomiędzy aktorami.  Nie była to w żadnym wypadku wada, a tylko zaleta, bowiem wszystkie wyżej wymienione zabiegi zmuszały do przemyśleń, wyobrażeń.

To co bardzo mi się spodobało w tym filmie to jego uniwersalność, a także możliwość wolnej interpretacji. Niedopowiedzenia sprawiły, że każdy wyszedł z sali kinowej z trochę innym wyobrażeniem całej fabuły. Nie była ona bowiem nakreślona w całości, a widzowi nie zostało narzucone, co powinien myśleć. Inaczej odebrała go osoba wyznania katolickiego, inaczej ateista, ponieważ mamy różne spojrzenie na problemy w nim przedstawione. To samo tyczy się wątku prześladowania Żydów - każdy z nas ma inne zdanie o tym, co można wybaczyć a czego nie, dlatego też wszyscy mieliśmy odmienne wrażenia w związku z tą ekranizacją.

Oczywiście fenomenalna Agata Kulesza, która doskonale przedstawiła postać mierzącej się z przeszłością prokurator Wandy. Także Agata Trzebuchowska (Ida) oraz Dawid Ogrodnik ("Lis") bardzo dobrze poradzili sobie ze swoimi rolami, przybliżając nam realia tamtych czasów.

Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o tym, że samo tło filmu również zostało genialnie dopasowane. Jeśli były jakieś "przeskoki z przyszłości" to ja ich nie zauważyłam. Rozpadające się domy, stare samochody oraz ludzie w  strojach typowych dla tamtego czasu. Wszystko było na swoim miejscu.

Osobiście muszę przyznać, że jestem zachwycona tą produkcją. Jeśli ktoś ma nadzieję na świetny film akcji to się rozczaruje. Jeśli jednak ma na niego ochotę osoba otwarta na samodzielne wyciąganie wniosków i głębsze refleksje to serdecznie polecam!

Czy "Ida" wygra Oscara? Nie mam pojęcia. Nie oglądałam żadnego z jej konkurentów, nie potrafię więc stwierdzić jak wypada na ich tle. 
Czy "Ida" zasługuje na Oscara? Według mnie zdecydowanie tak. Jest to produkcja na bardzo wysokim poziomie i na pewno będę trzymać dzisiaj kciuki, bo jest za co. 

Przykre jest tylko to, iż Polacy z roku na rok pozostają tacy sami - cudze chwalimy, swojego nie znamy.

*Opis filmu zaczerpnięty z Wikipedii



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli już tu jesteś to proszę, zostaw komentarz :)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania!

Wiecznie Zaczytana © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka