Ilość stron: 528
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2009
W końcu ta pozycja wpadła w moje ręce. Czatowałam na nią od dobrego roku i za każdym razem ktoś ją wypożyczał przede mną. A teraz miałam! Przeczytałam! I zakochałam się w twórczości Jodi Picoult po raz kolejny.
O autorce:
Mogę się przyznać, że z całą pewnością Jodi Picoult jest moją ulubioną autorką. Dlaczego? Bo prawie każdą jej książkę kończę czytać we łzach. Ta pani w swoich powieściach przedstawia bardzo poruszające historie, pełne emocji - zarówno dobrych jak i złych; bólu i radości. Jeśli ktoś kiedykolwiek ocenił jej książkę na mniej niż 6,5/10 to chyba nie miał serca. Wiem, że każdy ma swój typ literatury, którą lubi i takiej, która mu nie podchodzi w ogóle, ALE powieści Jodi są po prostu cudowne i myślę, iż każdego poruszą chociaż odrobinę.
Picoult pisze o "tematach tabu" w sposób przystępny dla czytelnika, jakby były one na porządku dziennym. I właśnie za to należą się jej głębokie pokłony.
Kilka słów ode mnie:
Anna Fitzgerald jest zwykłą zdrową trzynastolatką, która gra w hokeja i kłóci się z rodzeństwem. To co nie jest w niej zwykłe, to fakt, że urodziła się tylko po to, żeby po części oddawać siebie całą jej starszej siostrze - Kate, która jest chora na ostrą odmianę białaczki.
Rodzice dziewczynek są przyzwyczajeni, że gdy tylko Kate jest chora, ich najmłodsze dziecko biegnie jej z pomocą. Można się więc domyślić, jaki cios otrzymali w dniu, w którym dotarł do nich pozew sądowy, złożony przez ich własną córkę. Anna ma dosyć bycia pojemnikiem z "częściami zapasowymi" dla siostry. Zatrudnia adwokata i zaczyna walkę o siebie samą. Walkę o prawo do decydowania o tym, czego chce, a czego nie. Motywy jej działań są jednak głębiej złożone i, gdy już wychodzą na jaw - zaskakują wszystkich.
"*Kate rozwiązując krzyżówkę spytała, o słowo określające pojemnik, które ma cztery litery*
- Anna - mamroczę pod nosem.
Mama odwraca głowę.
- Co?
- Pojemnik, na cztery litery. Anna. - odpowiadam i wychodzę z pokoju, w którym leży Kate."
"Bez mojej zgody" to wzruszająca opowieść o poświęceniu dla rodziny; bezgranicznej miłości; oddawaniu każdej części siebie innej osobie; dramacie rodziców, którzy patrzą bezradnie na śmierć własnego dziecka. Jodi Picoult po raz kolejny porusza ciężki temat, tak jak w każdej z jej powieści. Robi to jednak tak umiejętnie, że wiele razy nie mogłam opanować śmiechu. Potrafi "włożyć" dowcip, tam, gdzie to konieczne, żeby nie przytłoczyć czytelnika ogromem nieszczęścia. A jednocześnie ten humor nie przysłania głównej myśli utworu. Osobiście, mimo wszystko czuję się przytłoczona. Czuję się przytłoczona, bo ten temat jest mi bliski. Daleki, ale jednocześnie bardzo bliski. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej dociera do mnie to, co dosłownie przed chwilą skończyłam czytać. Co sekundę do głowy napływają nowe myśli i jest ich dużo, bardzo dużo. "
Bez mojej zgody" to utwór, który trafił w najgłębsze zakamarki mojego umysłu i serca. Wywołał lawinę emocji, których się nie spodziewałam. Za to właśnie uwielbiam
Jodi Picoult.
Myślę, że po skończeniu
"Bez mojej zgody" będę roztrząsała tę książkę jeszcze przez dobry tydzień, bo dostarczyła mi wielu refleksji. Jak każda powieść Picoult, tak w sumie. Polecam gorąco twórczość tej pani, gdyż skłania bardzo mocno do przemyślenia jeszcze raz priorytetów, którymi kierujemy się w życiu.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytaj dalej...