Dobra książka = "szybka" książka(?)
Pomysł na tego posta odwiedził mnie podczas czytania "Dumy i uprzedzenia". Ostrzegam, że będzie on trochę luźniejszy i niekoniecznie będę tu używać górnolotnego słownictwa. Nie chodzi mi w nim o formę, tylko o treść, więc jak ktoś nie ma ochoty na tego typu rozważania to śmiało możecie już zamknąć kartę. ;)
Jak niektórzy z was już wiedzą "Duma i uprzedzenie" to książka, przez którą mój BookAThon'owy tydzień niestety nie zakończył się pełnym sukcesem. Klasyka to jednak klasyka i chociażby ze względu na mniej lub bardziej staroświecki język ciężko uporać się z nią w jeden dzień. Przynajmniej ja mam z tym problem i tym razem również nie podołałam temu wyzwaniu.
Łącznie przeczytanie tej powieści zajęło mi około tygodnia - dosyć długi czas, jak na wakacje, nieprawdaż? ;)
Po kilku dniach rozmawiałam z moją przyjaciółką - również książkoholiczką - o tej pozycji i jej nastawienie było podobne do tego, jakie ma połowa naszego społeczeństwa tzn. klasyka, czyli nudna lektura rodem ze średniowiecza. Jakież było moje zdziwienie, gdy, kiedy powiedziałam, ile dni poświęciłam na "Dumę i uprzedzenie", z prędkością światła padła odpowiedź - 'Chciało Ci się tak męczyć?'.
Ta krótka wymiana zdań sprawiła, iż po powrocie do domu zaczęłam się poważnie zastanawiać - dobra książka, czyli jaka? Pytanie niby banalne, ale czy na pewno?
Jeszcze miesiąc temu bez wahania odpowiedziałabym - taka, od której nie można się oderwać.
Faktem jest, że od książki Pani Austen jednak mogłam, a co więcej otwierałam ją i odkładałam około 30 razy! Przyjmując powyższą definicję wartościowej lektury byłabym zmuszona zakwalifikować "Dumę i uprzedzenie" jako jedną z najgorszych powieści ostatnich 5 lat.
Problem w tym, iż zrobiłabym to wbrew sobie, gdyż muszę przyznać, że jak do tej pory była to dla mnie najlepsza i najprzyjemniejsza z tych klasycznych pozycji.
W tym miejscu nasuwa się pytanie - skąd bierze się w nas przekonanie, iż długo czytana książka była marnotrawstwem czasu? I czy naprawdę ilość godzin poświęconych na lekturę jest odbiciem jej jakości? Im mniej, tym lepsza?
Ja nadal codziennie wieczorem, leżąc w łóżku szukam odpowiedzi. Może w końcu je znajdę. A jak to jest w Waszym wypadku? Czy zdarza Wam się - bez większego powodu - wyjątkowo długo czytać dobrą książkę? I co w ogóle oznacza dla Was pojęcie "wartościowa powieść"? Podzielcie się proszę Waszą opinią, z chęcią dowiem się, co na ten temat myślicie! ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jeśli już tu jesteś to proszę, zostaw komentarz :)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania!